poniedziałek, 8 września 2014

Rozdział 4: Ślizgon zawsze złowrogi?

Ewa' P.O.V. 

Półgodziny temu wsiadłam do samolotu. Cała najbliższa rodzina mnie pożegnała. W środę wracam na pogrzeb Heli. Przez ostatni tydzień same koszmary. Jest 3:00 w nocy, godzina duchów jak to się mówi. Nie mogę zasnąć. Za dwie godziny powinnam być na lotnisku w Londynie, a stamtąd ciotka przewiezie mnie swoim latającym Fordem. Szczerze mówiąc nie chce iść dziś na żadne lekcje. Nie mam na to siły ani ochoty.

Cztery godziny później Ewa była już w drodze do szkoły. Spała na przednim siedzeniu, podczas gdy jej ciotka zachwycała się widokami. Pod koniec podróży Ewę obudziło słońce palące ją po twarzy.

- Gdzie Demetria?! Przecież jak ruszałyśmy to była z nami! - poderwała się z przerażeniem Ewa.
- Spokojnie słoneczko, posłałam ją do dyrektora Dumbeldore'a z wiadomością iż dolatujemy do Hogwartu. Twoja sówka jest bezpieczna. Odzyskasz ją na miejscu. - uspokajała ją ciotka Bożena.
- Na pewno? - Ewa nie była przekonana, że to był dobry pomysł.
- Słowa skauta! - odpowiedziała z uśmiechem Bożena.

Po odczytaniu wiadomości Dumbeldore wraz z opiekunami domów udali się na powitanie przed wejściem do szkoły.

- To chyba one! - zauważył profesor Flitwick.
- Czyja jest ta sowa? - zapytała profesor Sprout widząc sowę lecącą w ich kierunku.
- Zakładam, że Ewy. - uśmiechnęła się Minevra.
- Nawet nie zauważyłem jej kiedy u niej byliś... - zaczął Severus, ale przerwała mu Ewa.
- Demetria! Tak się o Ciebie bałam. - rzuciła radośnie Ewa podbiegając do nauczycieli.

Albus i Minevra wymienili spojrzenia. Pozostali nauczyciele również nie kryli zaskoczenia. "Demetria" nie jest popularnym imieniem. Tym bardziej dla sowy. Ewa głaskała swoją sową i nawet nie zwróciła uwagi na reakcje profesorów.

- Demetria? - zapytał dyrektor.
- Tak. Pasuje do niej. - odpowiedziała Ewa.
- Nietypowe imię. - rzucił Flitwick
- Nie ja je wybierałam. Dostałam ją kiedy zaczynałam naukę w szkole magii. - wyjaśniła Ewka.
- Od kogo, jeśli można wiedzieć? - zapytał Snape
- Od mamy mojego chłopaka. Co Wy do niej macie? - zdziwiła się.
- My nic. Ale myślę, że powinnaś porozmawiać z tą kobietą. - podsumował Dumbeldore
- Ewunia, walizki! - przypomniała o sobie Bożena.
- Już ciociu. - podeszła do bagażnika i wyjęła torbę siatkową, w której były dwie walizeczki i torba na ramię. - Finite! - mały ekwipunek wrócił do swojego naturalnego rozmiaru.

Hogwart nie widział dawno tak dużego bagażu. Nauczyciele również. Ewa pożegnała się z Bożeną. Kiedy ta ruszyła z dziedzińca, Ewa rzuciła kolejne zaklęcie.

- Wingardium Leviosa. - bagaż uniósł się i podążał przed nią.
- Widzę, że podstawowe zaklęcia masz opanowane. - uśmiechnął się Flitwick.
- Chodźmy do mojego gabinetu. Tam Tiara Przydziału wybierze Ci jeden z czterech domów. Masz jakieś sugestie dla niej? - zapytał Dumbeldore.
- Myślę, że Tiara Przydziału może mieć problem. Nie będę jej niczego sugerować. Sama nie jestem pewna, gdzie najlepiej pasowałabym. Moi rodzice są zdania, że dobry ze mnie Gryfon, przyjaciółki spierają się między Ravenclaw a Hufflepuff, a chłopak uważa, że z moim charakterem powinnam być w Slytherinie. A ja pasuje do każdego z nich. - wyjaśniła Ewa.
- A jaka jesteś? - zapytał Snape.
- Z charakteru? Jestem ambitna, zaradna, sprytna i czystej krwi jak Ślizgon, lojalna, uczciwa, wierna jak Puchon, bystra i kreatywna jak Krukon i odważna, szlachetna i szczera jak Gryfon. - uśmiechnęła Ewka.
- To faktycznie Tiara Przydziału może mieć problem. - zaśmiała się McGonahall.

Ewa nie przypuszczała się, że Hogwart, pomimo swoich wieków istnienia, będzie tak pięknym dla niej miejscem. Tajemniczy, intrygujący. Czuła, że chce skłębić jego tajemnice.

Weszli do gabinetu dyrektora. Feniks od razu przykuł wzrok Ewy. Idąc do Tiary Przydziału zatrzymała się przy nim. Pogłaskała go delikatnie. Piękny ptak.

- Tak więc... jesteś bystra i kreatywna, a to cecha Krukona.. - zaczęła Tiara. - uczciwa i wierna jak Puchon, ale przeważające ambicja i spryt Slytherinu przegrywają z odwagą i szlachetnością Gryffindoru. Zatem.. Gryffindor! - zakończyła pewnie.

Ewa w podziękowaniu dygnęła elegancko.

- Skoro jesteś w Griffindorze, to Twoim opiekunem jest Profesor McGonahall. - powiedział Albus.

Ewa' P.O.V.

Liczyłam na bycie Ślizgonem. Mam być w dormitorium z Hermioną. Będzie ciężko. Bynajmniej nie muszę iść dzisiaj na żadne lekcje. Nagle zatrzymał ktoś stanął mi na drodze..

- Ciebie tu wcześniej nie było. Nowa? - zapytał niebieskooki blondyn.
- Tak. Masz z tym jakiś problem? Jeśli nie to z drogi. - rzuciłam obojętnie.
- Nie zadzieraj nosa. - uśmiechnął się do mnie.
- Nie muszę. Od urodzenia mam zadarty. - odpowiedziałam intrygująco.
- No chyba, że tak. Jestem Draco Malfoy, a ty? - chłopak nie dawał za wygraną.
- Ewa Kamińska. - zdaje mi się czy ten chłopaczek jest ze Slytherinu?
- Jak masz czas wolny po kolacji to spotkajmy się w Sowiarni. - rzucił z uśmiechem odchodząc do swoich kolegów.

1 komentarz: