środa, 20 sierpnia 2014

Rozdział 2: Nie płacz Ewka!

Ewa' P.O.V.

Obudził mnie dźwięk podjeżdżającej pod dom karetki. Obudziłam Wojtka i zeszliśmy na dół zobaczyć co się stało. Hela miała atak padaczkowy. Mama z nią pojechała. Ja szybko pobiegłam spakować najpotrzebniejsze rzeczy do torby i 10 minut później ojciec wyjechał do szpitala.

- Powinnam napisać sms-a Adamowi? - zapytałam zdenerwowana
- Poczekaj. Nie wiesz do którego szpitala ją zabrali. Księżniczko, spokojnie. Oddychaj. Jest w rękach specjalistów. - Wojtek mocno mnie przytulił i próbował uspokoić.
- Przynieś moje leki. - powiedziałam bez patrzenia na niego.
- Najpierw coś zjedz! Nie wolno Ci ich brać na czczo. Zaraz zrobię nam coś do jedzenia. - oznajmił.

Miał rację. Psychotropów nie wolno brać na czczo. Ale już kilka razy tak robiłam. Bo byłam zbyt zdenerwowana. Bo słowa mnie nie uspokajały. Bardziej polegam na medycynie niż na ludziach. Tak nie powinno być.. - pomyślałam.

Po zjedzeniu śniadania i dawce leków zadzwoniłam do taty.

- Co z nią? - zapytałam już spokojniej
- Dali jej zastrzyk w karetce, ale na wszelki wypadek zostanie na obserwacji 3 dni. Póki co zasnęła, a mama prosiła, żebyś poinformowała Adama. Ja jadę zaraz kupić coś dla nas do jedzenia. - odpowiedział tata.
- Dobrze. A w którym szpitalu jesteście? Potem do was przyjedziemy. - oznajmiłam.
- W Bródnowskim. Kochanie, ale najpierw skup się na dopakowaniu na wyjazd. Nie chcę, żebyś to robiła na ostatnią chwilę. Trzymajcie się. - to brzmiało jak rozkaz.
- Tak jest generale! - odpowiedziałam radośnie. Z tatą rozmawialiśmy jak żołnierz z przełożonym.

"Hela miała atak. Jest w Bródnowskim, ma zostać na obserwacji 3 dni. My z Wojtkiem wpadniemy do niej później. Rodzice teraz są w szpitalu i załatwiają wszystkie formalności. Nie denerwuj za bardzo Darii." - napisałam do Adama.

"Dzięki, za info. Daria powiedziała, że chętnie do niej ze mną przyjedzie. Nie wiem czy dzisiaj damy radę. Jesteśmy zaproszeni do teściów na grilla z ich rodziną. Sporo osób ma przyjechać. Trzymaj się siostra i pozdrów Wojtusia. ;)" - przeczytałam w sms-ie zwrotnym.

Adam i Daria byli małżeństwem od dwóch lat. Teraz spodziewali się pierwszego dziecka. To już szósty miesiąc. Daria i jej rodzina to również czarodzieje. Ja i Hela staramy się im jak najbardziej pomagać. W malowanie pokoju to jednak Wojtek najbardziej się zaangażował. Wiedzieliśmy, że ma się urodzić chłopiec. Byli szczęśliwi, że nie muszą sami wszystkiemu stawiać czoła. Pomoc była i fizyczna i finansowa. Nie chcieli używać przy tym magii. Woleli mieć przyjemność z tej całej pracy i przygotowań. Ja dostałam za zadanie zorganizowanie "Babyshower" w połowie października. I gdyby nie zmiana szkoły to właśnie bym się za nie zabierała.

Adam' - P.O.V.

- Daria, jedziesz ze mną jutro wieczorem na lotnisko pożegnać Ewcię? - zapytałem ją.
- Oczywiście, że tak. Myślałeś, że pozwolę Ci jej dokuczać na do widzenia. Dziewczyny muszą trzymać się razem. - odpowiedziała pokazując mi język.
- Ja? Dokuczać swojej siostrze? Za kogo ty mnie masz? - zacząłem się droczyć.
- Dlaczego ja za Ciebie wyszłam? - Daria cmoknęła mnie w policzek.

Kocham ją. I naszego synka.

Wojtek' P.O.V.

- Po co Ci tyle par szpilek? Przecież jedziesz się uczyć a nie balować! - przytuliłem ją od tyłu.
- Kto powiedział, że to na imprezy? Przecież muszę w czymś chodzić po szkole i jakoś wyglądać. - Ewa wskazała palcem na togę do Hogwartu.
- Nie jest wcale taka zła. Mnie bardziej martwi czy jakiś sprytny czarodziej nie rzuci na Ciebie zaklęcia albo nie poda Ci eliksiru miłosnego. - na samą myśl o tym, miałem ochotę pobić potencjalnego adoratora.
- O mnie się nie martw, o mnie się nie martw. Ja sobie radę dam. Z Wackiem pójdę do kina, a Wojtkiem na rurki z kremem. - zaczęła śpiewać.
- Znowu zaczynasz? To poważna sprawa. - zaprotestowałem
- Dlaczego? Przecież wiesz, że w Hogwarcie będę mogła się z każdym podrywaczem magią rozprawić. Nie zapominaj, że umówiliśmy się na regularne listy za pośrednictwem Demetrii. - zaczęła nucić "O mnie się nie martw" i tanecznym krokiem podeszła do szafy wybierać dalej ubrania.

To fakt. W Hogwarcie Ewa będzie mogła swobodnie czarować. A ja swoich adoratorek nie odgonię jednym zaklęciem. Tym bardziej się o nią boję. Mama opowiadała mi, że zanim się urodziłem bardzo bliska jej osoba ucierpiała w wyniku magii. Nic więcej nie wiem.

- Idę się odświeżyć. - powiedziałem, wychodząc z pokoju.
- Dobrze. - usłyszałem z za drzwi.

W tym czasie w Hogwarcie Profesor Dumbeldore informował właśnie swoich nauczycieli o zbliżającym się przybyciu nowej uczennicy z zagranicy. Profesor Snape wydawał się być tym najbardziej zainteresowany. Albus nie powiedział skąd ona jest. Nie wiedzieli z jakim poziomem wiedzy się spotkają. Wiedział tylko Dyrektor.

- Spotkanie dzisiejsze będzie nieco dłuższe. Problemy z uczniami zostawimy na koniec. - zaczął Dumbeldore. - Mam dla Was dobrą i złą wiadomość. Dobra jest taka, że do naszej szkoły od poniedziałku będzie uczęszczać nowa uczennica. Zła jest taka, że przybywa do nas z zagranicy i nie wiemy jaki był poziom nauki. Jednak uważam, że to nie będzie problem. Dziewczyna przenosi się do Hogwartu, ponieważ znacznie przewyższa poziom swoich rówieśników. Dyrekcja skontaktowała się z jej rodziną i zaproponowała przeniesienie do nas. Po naradzie wzajemnej skonsultowali się ze mną i zapytali czy jest taka możliwość. Spotkałem się w tamtej szkole na rozmowie z jej nauczycielami i samą zainteresowaną. Zgodziłem się., ponieważ uważam ją za bardzo utalentowaną czarownicę. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że może być sporą konkurencją dla Panny Granger. - puścił oko do Minevry McGonahall.
- Albusie, a na rok dołączy? - zapytał profesor Filch.
- Dołączy do piątego roku. -odpowiedział Albus.
- Jeśli trafi do Gryffonów to Granger nie będzie zadowolona. - rzucił Snape.
- Masz rację Severusie, masz rację. - podsumował Dumbeldore.

Snape' P.O.V.

A jeśli będzie w Slytherinie.. może go rozsławić. Skoro jej szkoła nalegała na Hogwart to dziewczyna naprawdę musi być dobra. - pomyślałem.

- Severusie, Severusie.. - usłyszałem Albusa. Zamyśliłem się głęboko.
- Tak? -zapytałem niepewnie.
- Czy zgodzisz się poleć ze mną i Minevrą za godzinę w jedno miejsce?
- Jeśli trzeba to polecę. - odpowiedziałem spokojnie.

Z jednej strony nie miałem na to ochoty, ale z drugie strony zastanawiałem się jaka jest ta dziewczyna. Może w końcu będzie w tej szkole ktoś kto doceni eliksiry i ich potęgę.

Możliwość istnienia konkurencji dla Panny Granger może osłabić bandę Pottera. A co za tym idzie mogła się trafić nam. Jeśli będzie w Slytherinie, zrobię wszystko, aby miała dobry start.

Ewa' - P.O.V.

Jestem spakowana. Teraz potrzebuję zimnego prysznica.

- Kochanie, idę wziąć szybki prysznic i za 30 minut możemy jechać do szpitala. - powiedziałam do leżącego na łóżku Wojtka.
- Będę czekać na Ciebie na dole. - odpowiedział.

Kiedy czuję krople wody jak spływają po moim ciele, uspokajam się. Boję się, że ten atak mógł uszkodzić poważnie organizm Heli. Mama powiedziała, że był naprawdę silny.. Dobra młoda. Weź się w garść. Wystarczy tego relaksu. Trzeba jechać.

Wyszłam z pod prysznica i owinięta ręcznikiem poszłam do swojego pokoju. Podeszłam do szuflady, wyjęłam bieliznę i już chciałam ją zakładać... kiedy w lustrze zauważyłam coś dziwnego. Z mojego łóżka zwisał skrawek czarnej szaty. Wcześniej go tam nie było. Odwracam się. Zaczerwieniłam się ze wstydu. Przede mną stał profesor Dumbeldore w towarzystwie, jak sądzę, dwóch nauczycieli Hogwartu. Chciałam zapaść się pod ziemię. Na szczęście z wrażenia ręcznik ze mnie nie spadł. A to by dopiero było.

- Pomóc w czymś? - zapytałam nieśmiało
- Przepraszam, że jesteśmy bez uprzedzenia. Chcieliśmy z Tobą porozmawiać, ale widzę, że najpierw chciałabyś się ubrać. Poczekamy. - odpowiedział Dumbeldore.
- Będę się czuła o wiele swobodniej wiedząc, że mam na sobie coś sensownego, a nie tylko ręczniczek. - odpowiedziałam z uśmiechem, próbując przełamać lody. - A długa będzie ta rozmowa? Ponieważ zaraz jadę do siostry do szpitala. - spytałam i liczyłam, że będzie bardzo krótka.
- Jeśli to nie będzie problem to moglibyśmy z Tobą pojechać. Jak masz zamiar się tam dostać? - zapytał Dyrektor
- Jadę samochodem razem z moim chłopakiem. Jest na dole. Zejdźcie do niego, a ja szybko się ubiorę i umaluję. Za 10 minut będę na dole. - odpowiedziałam

Ta czarna szata należała do wysokiego mężczyzny z brązowymi oczami. Miał kruczoczarne włosy. Wydawał się być.. atrakcyjny w jakimś stopniu. Ale przecież mam chłopaka! Nie mogę się za jakimś dojrzałym mężczyzną oglądać. To nie moralne.

Snape' - P.O.V.

Albus teleportował nas do dużego pokoju, pomalowanego na fiolet i écru. Nikogo w nim nie było. Duże łóżko, szafa, spore lustro, biurko z ułożonymi na nim książkami do Hogwartu. Przyjemnie. Na tablicy korkowej wisiały jakieś notatki, kalendarzyk, jakieś wycinki, dekoracje i kilka zdjęć. Dwa z nich były ruchome. Jedno przedstawiało zapewne jej rodzinę, a na drugim był uwieczniony pocałunek z młodym siatkarzem. Jej chłopak ja sądzę. Po 5 minutach do pokoju weszła, szczupła blondynka, owinięta tylko ręcznikiem. Nie zauważyła nas. Podeszła do komody i wyjęła bieliznę. Odwróciła się do nas zaskoczona. Chyba się zawstydziła. Nie spodziewała się nas. Pod światło zauważyłem na jej udzie blizny. Nie wiem czy były skutkiem wypadku czy celowego działania, ale zaniepokoiło mnie to. Z rozmowy wynikło, że ma siostrę w szpitalu i zaraz jedzie do niej ze swoim chłopakiem. Pojedziemy z nią. Powiedziała, żebyśmy poszli na dół, a ona zaraz przyjdzie. Wychodząc z pokoju jeszcze raz zerknąłem w jej stronę. Nie miała już na sobie ręcznika. Piękne, krągłe piersi, płaski brzuch i.. siniaki na ciele. Dreszcz przeszył moje ciało. Ktoś się nad nią znęca? Poczekałem przy schodach. Powiedziałem, że muszę do łazienki. Ona przechodzi to co ja w dzieciństwie? Przecież ponoć jest z dobrej rodziny. Muszę jej pomóc.

Ewa ubrała granatową spódniczkę do kolan i luźny, biały T-shirt. Na nogach miała beżowe sandałki na koturnie. Złapała swoją beżową torbę i ruszyła do reszty. Zdziwiła się na widok przystojnego nauczyciela przy schodach. Uśmiechnęli się do siebie i zeszli na dół. Podróż do szpitala była spokojna. Nikt nic nie mówił, radio w tle cichutko grało. W kilku momentach oczy Ewy i Severusa spotkały się. Dojechali do szpitala.

Wojtek' - P.O.V.

Rodzice Ewy nie mieli dla nas miłej wiadomości. Kiedy my jechaliśmy do szpitala, Helena przestała oddychać. Była na OIOM-ie. Zaintubowana. Podpięta do respiratora. Ale to działało przez chwilę. Helena zmarła. Ewa w ryk. Wbiegła do sali. Nie mogła uwierzyć w to co się stało. Nic nie wskazywało na tragedię. Jeszcze wczoraj śmiały się gotując obiad. Żartowały, że Ewka będzie Miss Hogwartu. Że każda dziewczyna będzie jej zazdrościć urody i stylu. Nie zdążyła się pożegnać. jedyne co byłem w stanie zrobić by ją uspokoić to przytulić ją mocno. Wydusiłem z siebie jedynie "Nie płacz Ewka. To nic nie da. Ona odeszła."
Czułem, że osuwa się na ziemię. Złapałem ją szybko by nie uderzyła głową o ziemię..        

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz